"To była wigilia świąt Bożego Narodzenia"
Wszystko rozpoczęło się 20 grudnia 2008 roku. Już od ponad miesiąca leżałam w łóżku, bo ciąża była zagrożona. Nagle akcja, skurcze, odejście wód płodowych i cesarskie cięcie. Na świecie w 32 tygodniu ciąży pojawili się Filipek i Kamilek (w tej kolejności). Nasze przerażenie było ogromne, bo chłopcy otrzymali 50% na przeżycie. Stan był ciężki. Baliśmy się okropnie. Kiedy po 4 dniach wypisano mnie ze szpitala w Katowicach, mogłam po raz pierwszy odwiedzić swoje dzieci.
To była wigilia świąt Bożego Narodzenia. Weszłam na oddział intensywnej terapii niemowląt i łzy popłynęły mi z oczu. Takie maleństwa, mierzące ledwie 40 cm i ważące po 1,5 kg. Stałam i płakałam. Byłam zrozpaczona, ale na inkubatorze zobaczyłam Wasze serduszko i narodziła się nadzieja. Z Orkiestrą jestem od zawsze, moja siostra była wolontariuszką, ja zawsze wrzucałam do puszki, jako licealistka, studentka i potem człowiek pracujący. Po raz pierwszy od 4 dni poczułam pozytywne myśli. Aparatura podająca leki - także była z serduszkiem. Waga na dla niemowląt oddziale - z serduszkiem. Przez miesiąc wizyt w dużym szpitalu, tylko jeden inkubator nie miał serduszka Orkiestry, zresztą był bardzo stary i odbiegał swoim wyglądem od nowoczesnej aparatury.
Teraz chłopcy mają dziś 8 lat. Jesteśmy bywalcami szpitali i poradni specjalistycznych dla dzieci. Kiedy widzę serce WOŚP, serce mi rośnie. Jestem również wolontariuszką w innej Fundacji - w stroju clowna odwiedzam chore dzieci w szpitalach. Widzę tam sprzęt jakim dysponują lekarze, wiele jest tych z serduszkami WOŚP.
DZIĘKUJĘ CI JUREK!
Aleksandra Felis-Gajtkowska
Katowice